czwartek, 17 marca 2016

pizza i klaweta

sie tak nie da, że wszystko jest ok. ale sie da, że prawie jest ok. tylko pizza wyszła zupełnie fest i urosła jak stopięćdziesiąt i mamy w "de", że podobno cieńsza to lepsza. nam grubsza to lepsza! i dzieci kazały zapisać przepis :)
z wczoraj, świeżynka:
- mama, a co to znaczy "klaweta"?
- "klaweta"? nie wiem kochanie. może "laweta", to wiem.
- nie, "klaweta", "klaweta dla kota",
- a "kuweta", "kuweta dla kota"! to taka kwadratowa płaska miska z piaskiem, do której kot robi kupę i siku.
- chyba prostokątna, mama.
- tak, tak, prostokątna. a to ciekawe skąd się ta nazwa wzięła, bo wiecie, to się nie zaczęło od kota, ale od zdjęć. chcecie wiedzieć?
- taaaaaaak!
- no to kiedyś było tak, że zdjęcia robiło się na takiej kliszy. i tą kliszę w zupełnej ciemni trzeba było prześwietlić wiązką światła na światłoczułu papier. a światłoczuły papier, to taki, który jak się go wyjmie na światło, to robi się czarny. najpierw szary, bardziej szary, aż w końcu całkiem czarny. rozumiecie?
- tak.
- no i jak się już prześwietliło tę wiązkę światła przez kliszę na światłoczuły papier, to wtedy na tym papierze, jak się go włożyło do odpowiedniego płynu chemicznego, wywoływacza, to się pojawiało zdjęcie. rozumiecie?
- tak.
- no i właśnie ten chemiczny płyn wlewało się do takiej prostokątnej płaskiej miski, żeby można było do niego włożyć ten naświetlony przez kliszę światłoczuły papier, żeby mu się rogi nie zagięły, bo w okrągłej misce, to by mu się zagięły. no i z tego wychodziło zdjęcie, i to tak właściwie jest kuweta. a potem stała się kuwetą dla kota. rozumiecie?
- tak.
- mama.
- słucham?
- a co to jest "klaweta" ??
- (buuuuu)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz